Walka o przetrwanie. Problemy producentów żywności

Zakłócenia w dostawie: prądu, gazu i węgla, a także czasowe wstrzymanie produkcji nawozów przez państwowe spółki pokazały, jak niezabezpieczony prawnie jest rynek żywności. Producenci wystosowali apel do rządu, w którym proszą o jedno – wpisanie produkcji żywności na listę infrastruktury krytycznej.

W sierpniu, z powodu wysokich cen gazu, produkcję wstrzymały nagle dwie spółki – Anvil S.A. i Grupa Azoty S.A. Ten problem dobitnie uświadomił, jak bardzo jeden czynnik może mieć wpływ na produkcję żywności. Wystarczyło wstrzymać produkcję nawozów azotowych, aby zatrząść całym rynkiem spożywczym.

Dwutlenek węgla – tak ważny

Przedstawiciele wielu branż chcą, aby rząd wpisał produkcję żywności na listę tzw. infrastruktury krytycznej i – najkrócej rzecz ujmując – wykluczył rolnictwo, przetwórstwo i działanie sklepów spożywczych z ograniczeń w poborach energii, które najpewniej czekają nas w ciągu najbliższych miesięcy.

Anvil i Azoty są producentami nawozów azotowych. Proces ten odbywa się przy znacznym zużyciu gazu. Z powodu bezprecedensowych podwyżek cen gazu w sierpniu spółki ogłosiły, że wstrzymują produkcję nawozów. To z kolei spowodowało także wstrzymanie produkcji dwutlenku węgla, który jest niejako skutkiem ubocznym produkcji związków azotowych, oraz suchego lodu.

Z dwutlenku węgla, którego oba zakłady są kluczowym dostawcą, w bardzo dużym stopniu korzysta branża spożywcza. Podobnie dzieje się z suchym lodem. Tzw. surowy dwutlenek węgla, który powstaje przy produkcji lodu, służy do produkcji ciekłego CO2 i suchego lodu, które w branży spożywczej odgrywają dużą rolę. Np. pozwalają na chłodzenie żywności i pakowanie jej w kontrolowanych warunkach sanitarnych tak, aby nadawała się do: przechowywania, transportu i spożycia. Zakłócenia w dostawie obydwu surowców zelektryzowały więc całą branżę spożywczą, od producentów napojów gazowanych, po mleczarstwo czy produkcję wędlin.

Po licznych apelach państwowe spółki wznowiły produkcję nawozów. – Pierwsza dobra decyzja. Anvil wznawia produkcje nawozów i CO2, czekamy na decyzję Azotów, bo są znaczącym dostawcą. Cały ten kryzys był zupełnie niepotrzebny. Jedyna korzyść jaka z tego wynika jest to, że rząd może bardziej holistycznie będzie patrzył na rolnictwo i przetwórstwo żywności – skomentował sytuację Andrzej Gantner, wiceprezes zarządu i dyrektor generalny Polskiej Federacji Producentów Żywności.

Jak wyjaśnia przedstawiciel producentów żywności, jedna decyzja rządu lub jej brak, może całkowicie sparaliżować rynek produkcji żywności, zaczynając od pracy rolników, a kończąc na działaniu sklepów spożywczych i dostępie konsumentów do żywności.

– Wstrzymanie produkcji i dostaw CO2, suchego lodu oraz kwasu azotowego, to problem dla wielu kluczowych branż produkcji a także przetwórstwa żywności. Grozi nam wstrzymanie produkcji: zakładów mięsnych, mleczarskich, napojowych, rozerwanie łańcucha chłodniczego i braki w sklepach – komentował Andrzej Gantner.

Bez prądu wiele nie zrobimy

Podobnym problemem, który może zakłócić produkcję i zerwać łańcuch chłodniczy, są przerwy w dostawie prądu. Drogi węgiel i niekorzystne warunki atmosferyczne sprawiły, że rząd narzucił na niektóre podmioty konieczność oszczędzania energii elektrycznej. Wyłączone z ograniczeń są te dziedziny gospodarki i np. ochrony zdrowia, które uznane zostały za tzw. infrastrukturę krytyczną. O ile czasowy brak prądu w galerii handlowej nie jest wielkim zagrożeniem dla ludności, trudno to samo powiedzieć np. o szpitalach, gdzie prąd jest niezbędny 24 godziny na dobę.

Okazuje się jednak, że taką infrastrukturą krytyczną może być – a według producentów żywności i sklepów musi być – także branża spożywcza i handlowa. Bez prądu niemożliwe jest nawet dojenie krów w większych gospodarstwach rolnych (tam, gdzie nie da się tego robić ręcznie). Bez prądu nikt tego mleka nie odbierze, nie będzie przechowywał w warunkach chłodniczych, nie przetworzy na produkty spożywcze, a w końcu – nie sprzeda. Dlatego braki energii elektrycznej spowodują odcięcie ludzi od dostępu do żywności i ogromne straty finansowe dla: rolników, przetwórców i handlu.

Mimo apeli i próśb przedstawicieli niemal wszystkich producentów żywności, rząd nie wpisał dotąd przetwórstwa żywności i handlu na listę infrastruktury krytycznej.

Wystarczyło wstrzymać produkcję nawozów azotowych, aby zatrząść całym rynkiem spożywczym (Fot. Shutterstock)
Wystarczyło wstrzymać produkcję nawozów azotowych, aby zatrząść całym rynkiem spożywczym (Fot. Shutterstock)

Dostęp do żywności to konieczność

Jak pokazała nam pandemia koronawirusa, dostęp do podstawowych produktów spożywczych jest ważny dla normalnego funkcjonowania społeczeństwa. Wstrzymanie dostaw prądu sparaliżuje ten dostęp. Spowoduje także ogromne straty i doprowadzi do marnowania żywności, bo trudno sobie wyobrazić, że ktoś ponownie wykorzysta mleko, które nie było przechowywane w warunkach chłodniczych czy będzie sprzedawał rozmrożone produkty spożywcze lub mięso, które przez kilka lub kilkanaście godzin nie było chłodzone.

– Pamiętajmy, że małe sklepy działają na rentowności 1-2 proc. Gdy ceny gwałtownie wzrosną, to te sklepy będą albo musiały podnieść ceny produktów, co dalej napędzi inflację i odstraszy konsumentów od małych sklepów, albo będą musiały zrezygnować z działalności. Każde wyjście jest złe – tłumaczył z kolei zaistniałą sytuację Maciej Ptaszyński, wiceprezes zarządu Polskiej Izby Handlu.

Nietrudno wyobrazić sobie panikę, która wybuchłaby, gdyby produkcja żywności i jej sprzedaż nagle zostały wstrzymane. W pamięci większości osób pozostają puste półki w sklepach z początku pandemii, kiedy zaopatrywano się w: ryż, makaron, produkty w puszkach, wodę czy choćby papier toaletowy. Reakcje na wybuch pandemii wyglądały podobnie nie tylko w Polsce, ale we wszystkich krajach. Mimo pandemii i konieczności ograniczenia kontaktów z innymi ludźmi, locdownów, na całym świecie jedna rzecz była zapewniona i umożliwiona – kupowanie niezbędnych produktów spożywczych i higienicznych.

Wszystko droższe

Możliwe braki prądu to tylko jeden z problemów, który spotkać może producentów żywności w najbliższym czasie. Kolejnym są znaczne podwyżki cen: energii elektrycznej, gazu, węgla, a nawet paliwa. Wszystko to powoduje, że gwałtownie rosną ceny: produkcji, transportu, magazynowania żywności i towarów pierwszej potrzeby. Ceny podstawowych nośników energii wpływają na produkcję i dystrybucję niemal na każdym etapie.

Już latem, kiedy na polskim rynku zabrakło cukru, okazało się, że jego ceny drastycznie wzrosły. Zamiast 3 zł w niektórych sklepach kilogram kosztował nawet 8 zł. To z kolei spowodowało panikę i wykupowanie cukru ze sklepów. Jeśli podobnie podrożeją wędliny czy nabiał, efekt będzie podobny – konsumenci zaczną takie towary wykupować ze sklepów lub zrezygnują z ich zakupu w ogóle i znajdą ich alternatywy.

Infrastruktura krytyczna czy niekrytyczna?

Ceny nośników energii są więc problemem nie tylko dla gospodarstw domowych, ale dla całej gospodarki, a także dla infrastruktury krytycznej – czyli takiej, bez której społeczeństwo nie może normalnie funkcjonować. Taką infrastrukturą jest więc także produkcja i dystrybucja podstawowych artykułów spożywczych, leków i środków higienicznych. Na razie jednak rząd nie kwapi się, aby produkcję żywności czy handel nią uznać za niezbędny. Ani produkcja żywności, ani handel nie zostały do tej pory oficjalnie uznane za infrastrukturę krytyczną i nie chronią ich przed wielkim blackoutem żadne ograniczenia.

Tekst: Stanisław Paluchiewicz

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *